Więźba, deskowanie, papowanie i chudziak
Długo się nie prezentowaliśmy postępów w budowie, ale prace budowlane były ważniejsze. Poniżej w telegraficznym skrócie:
Stawianie więźby:
cdn. więźby oczywiście z wiankiem, który wisiał tydzień i robił furorę wśród przechodniów:
w końcu przyszedł czas na deskowanie i papowanie - ostatni kawałek papy był przybijany w pierwszy dzień naszej pieknej zimy i udało się, dach został przygotowany na zimę; chociaż i tak dachówka czeka w blokach startowych i aż się rwie do swojego miejsca na łatach:
Ponieważ ekipa wyjechała (podobno za zimno im było), to postanowiłem z tatą wylać chudziak we własnym zakresie. Przed tym cały dom został zabezpieczony kawałkami plandeki z namiotu przemysłowego. Po zabezpieczeniu, nabyłem drogą kupna 0,5 tony węgla i zawitała do salonu tzw. koza, czyli piecyk żeliwny z kilkoma metrami rury do grzania. Piecyk sprawdza się na 5 z plusem. Na dworze było -14 a w salonie + 6. Na pewno mogę już pochwalić bloczki Ytonga, po 2 tygodniach grzania, tak są nagrzane, że z +10 stopni w środku wczoraj, przy mrozie -12 stopni rano było 3,5 stopnia w plusie i to przy plandece zamiast okien. Normalnie bajka. Chudziaczek lejemy mając w środku betoniarkę i piasek co by nie marzł, no i efekty wczorajszej i dzisiejszej pracy:
Niebawem nowe zdjęcia z postępu prac.
Ponieważ tyle się napisałem, to przy tej okazji chcę życzyć wraz żoną i synkiem, Zdrowych i Wesołych Świąt oraz Gwiazdora, który przyniesie pod choinkę dużą, dwutygodniową odwilż dla wszystkich spóźnionych budowlańców